Pierre Nora – wartopamietac https://wartopamietac.mik.krakow.pl Kolejny blog oparty na WordPressie Mon, 19 Oct 2009 12:06:32 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.3.5 Skąd bierze się współczesne żywe zainteresowanie przeszłością? https://wartopamietac.mik.krakow.pl/2009/10/19/skad-bierze-sie-wspolczesne-zywe-zainteresowanie-przeszloscia/ Mon, 19 Oct 2009 07:56:23 +0000 http://wartopamietac.info/?p=1204

Z punku widzenia miłośników porządku i spokoju jeszcze kilka lat temu świat był naprawdę piękny. Mogliśmy spokojnie zajmować się naszą i naszych dzieci wspaniałą, szczęśliwą i wirtualną przyszłością.
A dziś? Pochód szkieletów idzie przez Europę. Nie tylko przez Europę. Od Stambułu po Madryt, Vancouver i Tokio słychać skrzypienie drzwi przez dziesiątki lat nieotwieranych szaf, w których starannie chowano rozmaite szkielety. Wydarzenia sprzed 50, 100, 200 lat ku zaskoczeniu Azjatów, Europejczyków i Amerykanów znów trafiły na pierwsze strony gazet, do serwisów agencyjnych i telewizyjnych dzienników, stały się przedmiotem burzliwych obrad kolejnych parlamentów i tematem książkowych bestsellerów.

Nie tylko w polskiej debacie publicznej spory o przeszłość zajęły znaczną część uwagi dotychczas poświęcanej różnym wizjom przyszłości. (…) I nie tylko w Polsce od przeszłości i odpowiedzialności zdaje się już nie być donikąd ucieczki. Ale nieoczekiwana zmiana dotyczy nie tylko kierunku, w którym patrzymy. Zmienia się także sposób, w jaki postrzegamy przeszłość. Uprawiana na uniwersytetach i nauczana w szkołach historia pozytywna, budująca, integrująca, państwowo- czy narodowotwórcza (często z myślą o tej roli pisana), ukazująca głównie zwycięstwa albo przynajmniej tak zwane dominujące nurty, jest dzisiaj w odwrocie. Na naszych oczach stara, dobra historia zdaje się rozpadać, a może raczej zostaje rozbita, zmieciona czy zdewastowana przez nowe nurty społeczne i prądy intelektualne dezawuujące dotychczas obowiązujące obrazy przeszłości.

(J. Żakowski, Rewanż pamięci, Warszawa 2002, Wydawnictwo Sic!, s. 12-13)

To przemożne odkrycie przeszłości, która w ramach „nowej historii”, zwanej pamięcią zbiorową, podważa status quo, zdaje się być charakterystyczną cechą współczesności. I choć za wcześnie na podsumowania, z pewnością emocjonalność owego stosunku do przeszłości odciśnie ślad na obrazie naszych czasów. Jacek Żakowski zjawisko to nazywa „rewanżem pamięci”, nawiązując do koncepcji Daniela Bella, który pisząc o „rewanżu sacrum”, opisywał niespodziewany powrót do religijności – jedną z konsekwencji postępującego kryzysu modernizacji, nierozłącznej przecież z sekularyzmem. Oto pamięć powraca w tych samych okolicznościach.

Czy można powiedzieć, że świat, rezygnując z bezpieczeństwa, zwraca się w stronę wolności jako wartości nadrzędnej? Taką diagnozę zaproponowałby być może Zygmunt Bauman, który m.in. w świecie wartości szukał socjologicznego wyjaśnienia kryzysu ekonomicznego.

Są dwie absolutnie podstawowe wartości, bez których godne i sensowne życie, życie do życia, jest niemożliwe. Jedną jest wolność, a drugą bezpieczeństwo. (…) Gdyby z tego punktu widzenia przebadać historię czasów nowoczesnych, to okazałoby się, że wynajdywane, testowane, potępiane i chwalone formy społecznego współżycia różniły się proponowanymi sposobami równoważenia wolności i bezpieczeństwa.

(Z. Bauman, Koniec orgii, „Duży Format”, nr 6, 9.02.2009)

Czy zatem szala przechyliła się na stronę wolności? Wraz z demokratyzacją, wzrostem pluralizmu na wszelkich poziomach życia społecznego, traci swoją rangę konsensus i porządek, gwarantowany uprzednio przez jednoznaczne formułowanie wyobrażenia przeszłości. W tych ramach „rewanż pamięci” jest realizacją potrzeby wolności. Co ważne, owa rezygnacja z bezpieczeństwa pozwala dojść do głosu grupom mniejszościowym, których „prawdę” spychano, pomijano bądź ukrywano w oficjalnym nurcie historii.

Właśnie dekolonizacji pamięci mniejszości zawdzięczamy współczesny polifoniczny dyskurs o przeszłości. I to między innymi ona pozwala nazywać współczesność epoką upamiętnienia. Pierre Nora, autor tego pojęcia, podobnie jak pionierskiego lieux de memoire (por. „Miejsca pamięci”), wyróżnił trzy rodzaje dekolonizacji pamięci mniejszości, które dokonywały się i dokonują.

Pierwszy typ to dekolonizacja światowa, o której pisząc, Nora odnosi się dosłownie do końca epoki kolonializmu i idącego za nim tworzenia się nowej świadomości historycznej pozbawionej odgórnego ucisku obcej polityki. Inny typ dotyczy społeczeństw zachodnich, w których ujawnianie się pamięci mniejszości seksualnych, społecznych, religijnych czy regionalnych daje ich przedstawicielom prawo do kultywowania swej odrębności oraz zdobycia powszechnego uznania, za czym idzie pełne odkrycie tajonej wcześniej tożsamości. To zjawisko Nora nazywa dekolonizacją wewnętrzną.

Ostatnim typem, który Polski dotyczy bezpośrednio, jest dekolonizacja ideologiczna. Społeczeństwa, które przez dekady doświadczały opresji ze strony reżimów totalitarnych, powracają do pamiętania i upamiętniania przeszłości zgodnie z panującymi wcześniej normami. Często, co widać w polskiej rzeczywistości, społeczeństwa te nieudolnie poszukują również nowych form upamiętnienia oraz samych przedmiotów, które warto upamiętnić. Na polskim przykładzie, przemiany 1989 r. pozwoliły na oficjalne upamiętnienie przeszłości bez komunistycznej soczewki, co otworzyło drogę dla mówienia o zbrodniach stalinowskich i wszelkich krzywdach wyrządzonych Polakom w dawnym systemie, ale równocześnie wywołało konieczność ponownego spojrzenia na okupację niemiecką i zbrodnie nazistowskie.

Oprócz wymiaru społecznego, istnieje też wymiar epoki upamiętnienia należący do sfery czasowości. Ciągłość i stałość, które zwykliśmy traktować jako powszechną formę naszego życia, wyparła zmiana. Nieuchwytność, którą wniosło w nasze życie wielowymiarowe przyspieszenie, spowodowała, że nie sposób już patrzeć w przyszłość – ona wydaje się dziś zbyt ulotna, niedostępna. Stąd bierze się ogromna potrzeba odnoszenia się do przeszłości. Fenomen ten doprowadził do przerwania linearności czasu historycznego, która przedtem pozwalała łączyć przeszłość z teraźniejszością i przyszłością. Skoro przyszłość jest nieuchwytna, jedynym, co można zrobić w teraźniejszości, by zapewnić przyszłości choć trochę pewności (w pewnym sensie – zatrzymać ją, uchwycić), jest inwestycja w upamiętnienie tego, co przeszłe.

Nie wiemy, co nasi następcy będą potrzebowali wiedzieć o nas, żeby zrozumieć samych siebie. I ta niezdolność antycypowania przyszłości nakłada na nas obowiązek nabożnego gromadzenia, w sposób trochę niezróżnicowany, wszystkich widzialnych śladów i wszelkich materialnych znaków, które zaświadczają (być może), czym jesteśmy lub czym się okażemy. Inaczej mówiąc, kres wszelkiego rodzaju teologii historii (…) nakłada na teraźniejszość ów niezbywalny „obowiązek pamięci”.

(P. Nora, Czas pamięci, „Res Publica Nowa”, 2001, nr 7, s. 40).

Jak twierdzi Nora, jedynie poprzez upamiętnienie ludzie i społeczeństwa radzą sobie z trudnymi emocjami, towarzyszącymi stracie wynikającej z oderwania od przeszłości; stracie, budzącej lęk utraty tożsamości, którą zatrzymać można jedynie poprzez ciągłe przypominanie.

Źródeł masowego wzrostu zainteresowania przeszłością Paul Ricoeur poszukiwał z kolei w moralnym jednostkowym długu, wynikającym z poczucia nieodwracalności historii i odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w przeszłości oraz próby ich wyparcia. Według Ricoeura, dopiero po upadku systemów totalitarnych ludzie mogą odtworzyć swoją przeszłość, a zrobienie tego jest konieczne, by spokojnie patrzeć w przyszłość.

Na pustej scenie pozostawionej przez wielkie ideologie nareszcie możemy prawdziwie przeżyć nasze doświadczenie. A próbując je teraz zrozumieć, boleśnie zderzamy się ze złym używaniem przeszłości.

(P. Ricoeur, Większość była gapiami, [w:] J. Żakowski, Rewanż pamięci, Warszawa 2002, Wydawnictwo Sic!, s. 46)

Pamiętanie ma być zatem moralnym obowiązkiem współczesnych wobec przyszłych pokoleń. Tylko odsłaniając prawdę, można liczyć, że z czasem społeczeństwa oczyszczą się z długu i uchronią tym samym od powrotu dawnych tragedii. Wyjaśnienie to, choć bardzo wartościowe w kontekście pamięci o traumie, trudno traktować jako wyczerpujące dla tak rozległego zjawiska, jakim jest żywe zainteresowanie pamięcią obecne we współczesnym społeczeństwie.

(zn)

]]>
Miejsca pamięci https://wartopamietac.mik.krakow.pl/2009/10/06/miejsca-pamieci/ https://wartopamietac.mik.krakow.pl/2009/10/06/miejsca-pamieci/#comments Tue, 06 Oct 2009 11:52:02 +0000 http://wartopamietac.info/?p=859 Pamięć a historia.
Po jednej stronie aktywność pamięci, czyli zbiorowe i jednostkowe pamiętanie czegoś. Ale równie często są to działania nie-pamięci, celowego zapomnienia.
Po drugiej stronie aktywność śledzenia historii, czyli działania w celu opisania i zrozumienia historii. Ale równie często są to działania w celu zafałszowania bądź zaanektowania historii do innych celów.
Działania historii odmieniają pamięć, pamięć powołuje historie.
Pamięć uczestników kontra pamięć „późnych wnuków”.
Pamięć jednych kontra pamięć drugich.

Przeszłość nie jest więc jednoznaczna, istnieje w wielu wariantach. Jest zamkniętą historią, ale i otwartą tożsamością jednostek i zbiorowości. W tym kontekście warto bliżej przyjrzeć się koncepcji „miejsc pamięci”, która stara się połączyć te dwa przeciwstawne „spojrzenia w tył”. Poznanie jej jest szczególnie ważne dla „animatorów pamięci” – tych wszystkich, którzy podejmują się działań społecznych w oparciu o przeszłość. Jej autorem jest francuski historyk Pierre Nora:

Cała historia […] przekształcona w dyscyplinę o ambicjach naukowych, była do tej pory zbudowana na fundamencie pamięci, ale przeciwko pamięci, uważanej za indywidualną, psychologiczną, zawodną, przydatną tylko w roli świadectwa. Historia była domeną zbiorowości, pamięć – prywatności. Historia była jedna, pamięć ex definitione, wieloraka, bo z istoty swej indywidualna. Idea pamięci zbiorowej, wyzwalającej i uświęconej zakłada całkowite odwrócenie sytuacji. Jednostki miały pamięć, zbiorowości miały historię. Idea, że to zbiorowości mają pamięć, zakłada głębokie przekształcenie miejsca jednostek w społeczeństwie i ich stosunków ze zbiorowością
(Pierre Nora, Czas pamięci, “Res Publica Nowa” 2001, nr 7, s. 41.)

Koncepcja „miejsc pamięci” określa nową formę pisania historii (tzw. historię drugiego stopnia). Jej cechą charakterystyczną jest zwrócenie się w stronę „przestrzeni symbolicznych”, czyli fundamentów współczesnych tożsamości, będących jednocześnie częścią historii. W tej koncepcji historia nie jest faktem z przeszłości opisanym ze źródeł, ale formą pamięci współczesnych i fundamentem dialogu o współczesności wyrastającej z przeszłości. Francuski historyk zwraca też uwagę na rolę jednostki w społeczeństwie. Koncepcja „miejsc pamięci” wskazuje na polifoniczność tradycji i dialog jako podstawę budowania historii zbiorowości. Jest to więc fragment rewolucji obywatelskiej i wzrostu znaczenia opinii publicznej (licznych grup o własnej pamięci) kosztem państwa jako dysponenta historii.

Miejsca pamięci – to elementy obecne w pamięci zbiorowej, które tworzą tożsamość grupy. Mogą to być elementy z różnych porządków: miejsca, historie, osoby, symbole, publikacje, obrazy. Ważne jest to, że stoi za nimi pamięć – świadków i uczestników lub społeczności, która wciąż na nowo upamiętnia wybrany fragment przeszłości.

Ta koncepcja łączy się również ze współczesnym, instytucjonalnym przeżywaniem historii w obrębie post-nowoczesnego społeczeństwa. Specjalne instytucje, debaty, pomniki, archiwa, muzea upamiętniające przeszłość zastąpiły dawne historie przekazywane drogą lokalnej tradycji. Mamy więc do czynienia z koncepcją nadążającą za współczesnością, która chce całą przeszłość posiąść i upamiętnić. Kiedyś koniec jakiegoś świata skutkował końcem jego tradycji i kultury. Dziś, dzięki różnorakim działaniom, możemy podróżować po ich śladach i uczestniczyć w debatach na ich temat (o pojednaniu, upamiętnieniu, przywróceniu, odfałszowaniu).

Miejscem pamięci może być mogiła nieznanego żołnierza w ostępach leśnych, tradycja Krakowa przeciwstawiającego się systemowi komunistycznemu, Jan Paweł II żartujący z mieszkańcami Wadowic o własnej młodości. Niby wszystko jasne – należy o tym pamiętać, bo „taka jest Polska”. Ale Polska to też groby niemieckich i rosyjskich żołnierzy, budowanie PRL-u, filozofia Polski Karola Wojtyły. Są więc miejsca pamięci klarowne, są też miejsca dyskusyjne, zapomniane, dzielące.

Jakie problemy stawia koncepcja „miejsc pamięci”?

Pamięć indywidualna, a jeszcze bardziej zbiorowa, zamyka się w stereotypach, jest wybiórcza, zdeterminowana nieuświadomionymi często emocjami. Jest zamknięta na prawdę historyczną. Pamięć wie swoje i nie kwapi się do konfrontacji z historią.
(Ksiądz Adam Boniecki w laudacji z okazji wręczenia Medalu św. Jerzego Leonowi Kieresowi, ówczesnemu dyrektorowi IPN)

Nie ma jednej pamięci, historia zawsze wydaje się rozbitym lustrem, jak więc należy poszukiwać wspólnoty pamięci w oparciu o historię?

Problematyka pamięci i pamięć rozumiana jako kategoria analiz […] pojawia się tam, gdzie rozważania oscylują wokół triady: dyskurs-ideologia-polityka, między którymi często stawia się znak równości. Można zatem powiedzieć, że tym, czym dla dominującego systemu jest historia, tym dla różnych ruchów oporu jest pamięć rozumiana jako przeciw-historia. Oparte na literaturze świadectwa i relacje ofiar, opowiadanie o przeszłości z punktu widzenia uciemiężonych destabilizuje prawo do władzy przywłaszczane przez dominujący system.
(Ewa Domańska, Historie niekonwencjonalne Refleksja o przeszłości w nowej humanistyce Poznań 2006, s. 224.)

Zawsze będą walczyły ze sobą różne polityki historyczne i różne pamięci. Jak powinna się rozwijać pamięć narodowa w stosunku do pamięci związanych z innymi tożsamościami i historiami?

Wizja ta już się tworzy, i to nie od dzisiaj, pracą pokoleń można powiedzieć, metodą prób i błędów, a nie apodyktycznych oznajmień, powolnie, choć nie opieszale, w dziełach indywidualnych i aktach społecznych, w inicjatywach lokalnych i stowarzyszeniach regionalnych, w obchodach religijnych i rytuałach państwowych, ponieważ wszyscy czujemy, że stajemy się inni, w Polsce, jakiej dotąd nie było, i w Europie, jakiej też nie było. […] Co do mnie, widzę Polskę pulsującą tą twórczością – w gminach i mieścinach, w szkołach i seminariach, na festynach i na cmentarzach. Roczny przegląd krajowych imprez kulturalnych może naprawdę zawrócić w głowie. W społeczeństwach zamierających pamięć zastyga w litanijnych rytuałach, a tożsamość spoczywa na marach. W społeczeństwach żywotnych pamięć jest ciągle poruszona, a tożsamość rzeźbiona. Trzeba jej strzec przed tandetnym odlewem.
(Andrzej Mencwel, Tradycja do remontu, „Rzeczpospolita”, 16.09.2006)

Pamięć manifestuje się i żyje poprzez formy jej upamiętnienia, dlatego często staje się zakładnikiem współczesnych debat lub „dryfuje” w stronę historii zapomnienia. Jak należy chronić pamięć przed działaniami jej „rabunku”?

Każda debata, nowy pomnik, muzeum, wystawa, publikacja uczestniczy w budowaniu miejsc pamięci. Znajomość tej koncepcji może więc ustrzec przed wieloma błędami i pomóc w budowaniu dialogu różnych pamięci.

Ciekawym przykładem inspirowania się tą koncepcją jest artykuł w „Gazecie Wyborczej”, w którym o pamięci Europy wypowiadają się Nora, Traba, Schwan pt. Czy Europa istnieje?
Fundacja im. Stefana Batorego opublikowała książkę pt. Pamięć jako przedmiot władzy.
Warto również poznać projekt Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie pt. „Polskie i niemieckie kultury pamięci w historii longue durée.
Nowe podejście do dziejów stosunków polsko-niemieckich”

Przykładem ilustrującym polsko – niemieckie różnice w pamięci jest tekst Pawła Machcewicza, który ukazał się w tygodniku Spiegel.
(pk)

]]>
https://wartopamietac.mik.krakow.pl/2009/10/06/miejsca-pamieci/feed/ 2