Przygniatani przez rocznice i formy upamiętnienia
Rok 2009 jest ciężki. Ciężki od okrągłych rocznic, które trzeba przypomnieć, uczcić i nadać im właściwą rangę. […] Obchodzenie okrągłej rocznicy składa się z różnych zrytualizowanych działań, takich jak nabożeństwo, defilada, sesja naukowa, panel, bieg na przełaj, festyn, koncert symfoniczny czy koncert rockowy. Od ilości i równoczesności tych działań w dniu rocznicy zależy jej ranga.
(Ewa Szumańska, O rocznicach, Tygodnik Powszechny)
Rocznica jest zadaniem. Należy ją obchodzić i upamiętniać. Filozofię „obchodzenia rocznicy” można podzielić na dwa główne wątki:
- cele do osiągnięcia (okazja dla państwa, regionu, miejscowości, grupy wspólnej pamięci do… itp.)
- formy wydarzeń upamiętniających (artyści, politycy, animatorzy społeczni, historycy budują projekty rocznicowe… itp.)
Przykładem pierwszego wątku może być dokument Programu „Warto pamiętać” opisujący założenia według których powstał ten program:
Obchody rocznicowe są ważnym powtórzeniem historii i wydarzeń, które stały się częścią dziedzictwa i tożsamości regionu oraz społeczności Małopolski. Powinny zatem być przeżyciem dla całej społeczności, a nie tylko wybranych środowisk etosowo bądź biograficznie zainteresowanych obchodami. Wyzwaniem jest brak wiedzy młodego pokolenia (częste badania na ten temat) o wydarzeniach historycznych i ich konsekwencjach oraz niechęć do patriotycznej polityki historycznej bez możliwości formułowania dialogicznej wersji historii.
Należy pamiętać więc o kanałach komunikacji tej wiedzy oraz tworzeniu ram dla „współodczuwania” i współuczestnictwa. Wyzwaniem jest tworzenie otwartych form upamiętnienia historii, które mogą zostać zaakceptowane przez różne środowiska i dadzą im możliwość osobistej relacji do upamiętnianego wydarzenia jak i umożliwią im własny udział w rocznicy (w formie aktywnego uczestnictwa i partycypacji, a nie tylko obserwatora – widza).
Obchody rocznicowe są wyjątkową okazją do dialogu międzypokoleniowego i wymiany doświadczeń i przeżyć pokoleń o diametralnie odmiennych doświadczeniach historycznych. Wyzwaniem jest łączenie pokoleń we wspólnych projektach oraz możliwość budowania dialogów międzypokoleniowych (mosty kulturowe). Celem powinno być również łączenie odmiennych wizji ideologicznych upamiętnianych wydarzeń, tak aby dziedzictwo historii nie stanowiło płaskiej, nie przyswojonej wizji dalekich dziejów, ale było formą oddania prawdziwej czci jej bohaterom w pełnym wymiarze ich wyborów i dróg życiowych (należy tez pamiętać o wszystkich uczestnikach tych dziejów).
Obchody rocznicowe są także ważną częścią działań marketingu terytorialnego i jakość propozycji skierowanej do mediów może zaważyć na wizerunku regionu.
- Wyzwaniem jest zatem wykorzystanie tej okazji do budowania wizerunku regionu jako miejsca o dużych zasobach historii europejskiej.
- Wyzwaniem jest pokazanie nowoczesnej twarzy obchodów rocznicowych.
- Wyzwaniem jest pokazanie zasobów dziedzictwa, do których można samemu przyjechać i jest to warte wyprawy.
Jest to więc „wyznanie wiary” animatora społecznego i kulturowego, który dąży do „wykorzystania” rocznicy w celu budowania: zbiorowej pamięci, kapitału społecznego, społeczeństwa obywatelskiego, sieci porozumień i współpracy, pozytywnego obrazu regionu. Warto od czasu do czasu wziąć tego typu język w nawias i zastanowić się, co on oznacza. Konkretne działania są testem dla takiej strategii. Bo w festiwalu działań upamiętniających (to odkrywanie setek stron internetowych, opisów projektów, zapowiedzi i relacji z wydarzeń) trudno jest odnaleźć własny głos. Z tej perspektywy rocznice wydają się opresyjnym środkiem nacisku. Ale często jest to widok z góry, kiedy rozpoznajemy „rozmiary zjawiska”. Dla osób zaangażowanych w jedno wybrane działanie, często jest to ważne przeżycie związane z własną pamięcią i historią.
Drugi wątek ciekawie opisała Maria Poprzęcka w artykule „Zaburzyć celebrę” w czasopiśmie internetowym „Dwutygodnik. Strona Kultury”. Odniosła się w nim do konferencji: „Rola rocznic, jubileuszy i obchodów w rozwoju sztuki współczesnej (oraz dawnej)” zorganizowanej z okazji 300-lecia grupy artystycznej Łódź Kaliska:
Nie bacząc na poważną tegoroczną konkurencję, wyzwanie, jakim jest organizacja okrągłej rocznicy, podjęła Łódź Kaliska – najbardziej prześmiewcze i anarchiczne ugrupowanie artystyczne, jakie wydała z siebie sztuka polska, skądinąd nieskora do śmiechu. 300 (sic!) lat Łodzi Kaliskiej obchodzono w miejscu jej narodzin – w Darłowie. Z rytualnego zestawu wydarzeń nie było nabożeństwa, biegu przełajowego ani defilady, ale panel i koncert rockowy – i owszem. Przede wszystkim była jednak sesja naukowa. Prawdziwa, z uczonymi referatami. Łódź Kaliska podniosła bowiem problem, nad którym dawno już powinni się byli pochylić historycy sztuki, kulturoznawcy i antropolodzy kultury, a mianowicie: „Rola rocznic, jubileuszy i obchodów w rozwoju sztuki współczesnej (oraz dawnej)”.
Tak zadany temat zmuszał nie tylko do opisu artystycznych rocznic i jubileuszy (a bywały wspaniałe), ale do postawienia pytania: co komu z tego przyszło? Czy jest tak, jak z racji obchodzonego właśnie „roku Słowackiego” pisał Krzysztof Varga: „Bywają z tej okazji wydania dzieł zebranych, nowe inscenizacje, konferencje naukowe się odbywają, mennica bije okolicznościowe monety, potem wszystko wraca do normalności, a więc zbiorowej niepamięci”.
(Maria Poprzęcka, Zaburzyć celebrę, Dwutygodnik.Strona Kultury)
Zapraszam do zastanowienia się się nad tym problemem: po co nam ten cały festiwal pamięci i historii?
(pk)
Pamięć i historiaTagi: celebra rocznicowa, Dwutygodnik. Strona kultury, Ewa Szumańska, formy upamiętnienia, Łódź Kaliska, Maria Poprzęcka, programy rocznicowe