warto pamiętać serwis rocznicowy

Relacje Sławomira Mrożka z Bitwy Radłowskiej

Sławomir Mrożek urodził się w Borzęcinie. Tam też znajdował się dom jego dziadka, do którego on i jego rodzice przybyli w przededniu wybuchu wojny. Stamtąd młody Mrożek (był w wieku 9 lat) przyglądał się kampanii wrześniowej. Przeżycia te stały się kanwą kilku opowiadań oraz ważną częścią jego autobiografii.

Kto mówi „wojna” ma na myśli „wojsko”, a tu w dalszym ciągu brak było zarówno własnego, jaki nieprzyjaciół. Okolica była spokojna, dom także. Na stole stało radio i przy nim czuwała rodzina. […] Za to pełno było zaszyfrowanych kodów ostrzeżenia przed samolotami niemieckimi. Próbowaliśmy złapać jakąś wiadomość o tym, co się właściwie dzieje, ale na próżno. (Baltazar. Autobiografia, Warszawa 2006)

Wkrótce potem nasze wojsko – najprawdziwsze nasze – przyszło zza widnokręgu i zostało z nami przez całą noc. To wojsko było jak z bajki. Nietknięte porażką, w miarę wypoczęte i chcące się bić, przywracało nam nadzieję. (Baltazar. Autobiografia, Warszawa 2006)

Kolejny fragment odnosi się już bezpośrednio do wydarzeń związanych z Bitwą Radłowską.

Niedługo potem Niemcy okrążyli położony na wschód od Borzęcina Radłów. Borzęcin w dalszym ciągu pozostał nietknięty. Radłów położony był za linią lasów ciągnących się nieprzerwanie na horyzoncie. Widzieliśmy więc tylko punkciki rakiet, które gwałtownie wzbijały się w górę, po czym opadały majestatycznie. Te punkciki, w miarę jak zapadał zmrok, stawały się coraz bardziej czerwone, zielone, czy pomarańczowe. Staliśmy do późnej nocy na polnej drodze prowadzącej z Borzęcina do skrytego za lasami Radłowa. Wreszcie nastąpiła cisza. […] Po kilku dniach doszły nas wieści, że w Radłowie odbyła się bitwa, a raczej rzeź. Niemcy oblegli budynek szkoły, w którym broniła się garstka żołnierzy i oficerów. Potem ją podpalili. Wszyscy Polacy spłonęli żywcem. (Baltazar. Autobiografia, Warszawa 2006)

Klęskę września w oczach dziecka symbolizowali żołnierze rozbitej polskiej armii.

Przez Borzęcin szły już nie zwarte oddziały ani nawet nie luźne grupy polskich żołnierzy, tylko ludzie doszczętnie wyczerpani. Czasem z bronią, czasem już bez broni, zarośnięci i brudni, szli przed siebie – byle iść. Nie szukali już celu. jednego z nich sobie przypominam: szedł bardzo powoli, powłócząc karabinem. Krok – karabin – drugi krok. Szedł sam jeden, inni go wyprzedzali. (Baltazar. Autobiografia, Warszawa 2006)

Te przeżycia zostały później wykorzystane w opowiadaniu „Dzieci wojny”. Ich końcowy przejmujący fragment dotyczy siły pierwszego wrażenia wojny.

Miałem dziewięć lat, gdy o zmierzchu nieprawdopodobnej czystości zobaczyłem nad radłowskimi lasami gwiazdę. Była to szczególna gwiazda, czerwony punkt, jakby napuchnięty, wznosił się żwawo, potem coraz bardziej ociężale, przystanął i powoli, lecz przyśpieszając, zaczął opadać. W ciągu następnych pięciu lat działy się rzeczy, które jako spektakl ogromnie przewyższały tę scenkę. A jednak ona przede wszystkim utkwiła mi w pamięci. Był to moment, ale wieczności, punkt, ale nieskończoności. W tym czerwonym ziarenku były już wszystkie plony i żniwa późniejsze. W tym ogniku spłonął już świat, który długo potem miał jeszcze płonąć. (Dzieci wojny, w: Mrożek. Tango z samym sobą, Warszawa 2009)

W dwóch książkach, które są tutaj cytowane można znaleźć więcej obrazów wojny w Małopolsce. Warto więc – będąc widzem rekonstrukcji historycznych – pamiętać o wojnie nie jako o wyłącznie ruchach wojsk, bitwach ale również jako o życiu i losach ludzi w świecie, który się rozpadł.

Obie cytowane książki wydało wydawnictwo Noir sur Blanc

(pk)

Pamięć i historia, WOJEWÓDZKIE OBCHODY 70. ROCZNICY BITWY RADŁOWSKIEJ I WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ

Tagi: , , , , ,

Wadowice. Wojna się dla nich rozpoczęła

Zaczęliśmy na galop pakować wszystko na wóz. W niespełna godzinę dom nasz wyglądał nie do poznania. Z płaczem opuściłem rodzinne miejsce. Miejsce teraz zająłem w wozie przy dyszlu (konia nie było). Ciężko było ruszyć z miejsca, ale z pomocą bożą ruszyliśmy w nieznane. Ciężka i żmudna to była wędrówka. ledwie ujechaliśmy 3 km – słyszymy „nalot”…

Blogi'39 - happening w Wadowicach

Na wadowickim rynku we wtorek 1 września można było poczuć grozę pierwszych godzin i dni wojny. Wadowickie Centrum Kultury w ramach projektu „Blogi 39” przygotowało happening historyczny w oparciu o wspomnienia młodzieży wadowickiej z września 39 zapisane tuż po tych wydarzeniach (więcej o wspomnieniach można przeczytać tutaj) . Na środku rynku ustawiona została specjalna ekspozycja w fragmentami wspomnień oraz listą poległych Wadowiczan w okresie II wojny światowej. Dochodząc do niej przechodziło się koło miejskich słupów ogłoszeniowych z plakatami, obwieszczeniami i zarządzeniami wojennymi w okresu kampanii wrześniowej, a co godzinę z głośników ustawionych na Rynku płynął dźwięk radia polskiego z oryginalnymi komunikatami wojskowymi z pierwszych dni wojny. Kto chciał wypełniał kartę mobilizacyjną – tą samą, z którą do swoich jednostek udawali się obrońcy Polski we wrześniu 39 roku. Ważną częścią happeningu było również zbieranie relacji świadków, którzy prezentowane wspomnienia mogli odnieść do swoich własnych doświadczeń z tego okresu. Okazało się, że 70-letnie wspomnienia z zeszytów szkolnych są wciąż obecne.

Dziwne uczucie towarzyszyło mi – przyglądającemu się rynkowi – kiedy słuchając komunikatów radiowych, huku bomb i widząc pojedynczych ludzi zaczytanych we wspomnieniach, widziałem też tłum ludzi w normalne, piękne wrześniowe popołudnie – zajętych sobą.

(pk)

Blogi ’39. Śladami historii ze szkolnych zeszytów

Tagi: , , , , ,

5 września – Bochnia miejscem bitwy

bitwa o BochnięRok 1939 odcisnął swoje piętno na Bochni. O walkach toczonych w tym mieście, powszechnie znanym z najstarszej w Europie kopalni soli, wie niewielu. By przybliżyć te wydarzenia 5 września rozegra się Bitwa o Bochnię, której podejmą się rekonstruktorzy w historycznych mundurach, zarówno po stronie polskiej jak i niemieckiej. Szóstego dnia wojny obronnej 1939 roku zmagania wojenne dotarły na teren ziemi bocheńskiej. Operująca w południowej części kraju Armia „Kraków”, po przegranej bitwie granicznej, wycofywała się przez Bochnię na nową linię obrony, wyznaczoną przez Naczelnego Wodza na rzece Dunajec. Bochnia, miasto górnicze, była w przedwojennej Polsce miejscem stacjonowania 5 Dywizjonu Taborów, w pobliżu miasta znajdowały się też wielkie magazyny amunicji Armii „Kraków”, ukryte w Puszczy Niepołomickiej. Dlatego miasto zgodnie z rozkazem dowódcy Grupy Operacyjnej „Boruta” gen. Mieczysława Boruty- Spiechowicza: „należało bronić”.

By wiarygodnie oddać tamte wydarzenia, na bocheńskich błoniach – Smykowie – powstanie makieta miasta, z budynkami, pośród których rozegra się inscenizacja. W walce wezmą udział zarówno formacje piechoty jak i kawalerii, wspierane przez artylerię i broń pancerną. Zapowiada się prawdziwa uczta dla miłośników militariów i fascynatów wydarzeniami II wojny światowej, a całe wydarzenie ma przyjąć charakter pikniku rodzinnego, na którym każdy znajdzie coś interesującego dla siebie.

Dodatkowo Archiwum Państwowe w Krakowie oddział w Bochni we współpracy z innymi partnerami przygotowało wystawę „Wrzesień ’39 na ziemi bocheńskiej (czynna: 1-25 września 2009).

Pełny program imprezy znajduje się na stronie pt. Bitwa o Bochnię.

(źródło: Urząd Miasta Bochni)

Inne wydarzenia rocznicowe

Tagi: , , , , , ,

Uroczystości upamiętniające lotników poległych w czasie II wojny światowej

Anegdota głosi, że obserwującemu poczynania polskich lotników w bitwie nad Londynem Winstonowi Churchillowi z wrażenia zgasło cygaro. I nie jest to nieprawdopodobne, bowiem za sterami samolotów walczących w II wojnie światowej zasiadali i ginęli znakomicie wykształceni piloci i bohaterscy ludzie.

Pod upamiętniającym ich pomnikiem w krakowskim parku Lotników Polskich 1 września zebrali się kombatanci z Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa. Wyraźną radość wywołało przybycie ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego, zaś rozczarowanie niektórych – nieobecność młodzieży i zwykłych krakowian. Do zgromadzonych dołączyli dyrektor i pracownicy Muzeum Lotnictwa Polskiego, projektant pomnika – Bolesław Chromy, kapelan polskich szybowników i lotników – o. Dominik Orczykowski oraz reprezentacje Aeroklubu Krakowskiego, Policji i Sił Powietrznych.

Wspólnie złożyli oni kwiaty, oddając hołd poległym i wysłuchali okolicznościowego przemówienia wygłoszonego przez podpułkownika Zbigniewa Sobeńko. Podkreślone zostały zasługi, heroizm i świetne przygotowanie pilotów, a także przekonanie, iż z ich postawy płynie przesłanie o nieograniczonej możliwości czynienia przez człowieka dobra.

Następnie odtworzono utwór „Naprzód marsz”, prawdopodobnie skomponowany przez młodziutkiego muzyka i pilota, odznaczonego pośmiertnie orderem Virtuti Militari, Lesława Szczerbińskiego.

1 września 2009 r. był jednocześnie 20. rocznicą wzniesienia pomnika. Warto pamiętać, że stanął on dopiero po wielu latach wyczerpujących i bezskutecznych starań o uzyskanie pozwolenia od władz komunistycznych.

Po uroczystości zebrani przeszli do muzeum, gdzie można było obejrzeć między innymi biorący udział w kampanii wrześniowej myśliwiec PZL P.11c oraz jeden z najsławniejszych samolotów używanych w czasie II wojny światowej, brytyjski Supermarine Spitfire, na którym walczyli również Polacy, i wpisać się do księgi pamiątkowej.

(Agnieszka Urbanowska)

1 września w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Tagi: , , ,

Koncert World Orchestra for Peace

„Hydra stugłowa”, „dzika bestia”, a nawet „mordercy” – w komentatorach (a często są nimi opisujący je dyrygenci) zespoły orkiestrowe potrafią wyzwolić zaskakującą inwencję. Orkiestra symfoniczna faktycznie jest organizmem niezwykłym. Kilkadziesiąt albo więcej osób, najróżniejszych, młodych i starszych, gwałtownych i flegmatycznych, wesołków i ponuraków, wierzących w swe powołanie lub wierzących jedynie w swe kontrakty, często pochodzących z różnych krajów i z całkiem odmiennym bagażem doświadczeń, musi podporządkować się jednej idei – idei muzyki, jaką ma w sobie dyrygent. Dla jednych jest to spełnienie, dla innych – frustracja. Nic co ludzkie nie jest orkiestrze obce.

Dyrygent to również ognisko potencjalnie zapalne. Jego zadaniem jest iście magnetyczne przekonanie do własnej wizji, przekonanie tej – właśnie! – hydry stugłowej, której wszystkie oczy patrzą wprawdzie w tym samym kierunku, ale każda para inaczej, pod innym kątem. Dokonać zaś tego musi z autorytetem i precyzją, by nie było miejsca na wątpliwości, by każdy muzyk wiedział „jak” i „dlaczego”, i by to zrozumienie całego dzieła mogło następnie zostać przekazane publiczności. Wszystko to zaś w ciągu ledwie paru godzin prób.
więcej »

World Orchestra for Peace / Światowa Orkiestra dla Pokoju

Tagi: , , , ,
wartopamiętać.info RSS
chirie auto chisinauChisinau Airport Rent a car